JAKUB WALCZAK WALCZY O ZDROWIE PRZYJACIELA PO WYPADKU

Sobotnie popołudnie piękna słoneczna pogoda 17 stopni wymarzona aura dla motocyklisty, nie za ciepło i nie za zimno. Jechaliśmy razem zresztą jak zawsze. Na ten moment nic nie wskazywało na to że ten dzień niestety skończy się tragicznie dla Przemka. Prosta droga przestrzeń otwarta w zasięgu ok 250-300 m wszędzie w około tylko pola i jedynie po prawej stronie stacja benzynowa. Jechałem pierwszy Przemek drugi i za nim nasz kolega Maciej. Co było dalej? Ciężko to opisać słowami.

Zbliżaliśmy się do stacji z na przeciwka jechał tylko 1 samochód osobowy. Niestety jak się później okazało to był ten winowajca. Ze względów bezpieczeństwa zawsze jeździliśmy z małym odstępem między sobą. Wtedy też tak było. Jako pierwszy minąłem to auto ale Przemek już nie miał takiej możliwości. Auto wykonało manewr skrętu w lewo na stacje wymuszając pierwszeństwo przejazdu prawidłowo jadącemu na wprost Przemkowi wjeżdżając mu pod same koła.

Przemek pozbawiony jakiejkolwiek szansy na reakcje i hamowanie z całym impetem uderzył wbijając się w bok auta. W wyniku tak silnego uderzenia został wysadzony z motocykla w powietrze po czym przeleciał ok 20 m na przeciwną stronę drogi uderzając w przeciwskarpę zsunął się do rowu. Maciek jadący jako trzeci szczęśliwie wyhamował i uniknął też uderzenia. Nasza reakcja była natychmiastowa jednak to co zobaczyliśmy w momencie gdy podeszliśmy do Przemka było przerażające dla Nas. Leżał nieprzytomny nie ruszał się, nie wykazywał na tą chwile żadnych oznak życia.

Myśli jakie błądziły po mojej głowie były straszne, mimo wszystko zachowaliśmy zimna krew i przystąpiliśmy do pomocy. Próba odzyskania świadomości, sprawdzenie tętna oddechu, bezpieczna pozycja, telefon na 112 wspieranie dobre słowo i oczekiwanie na specjalistyczna pomoc lekarska. Straż policja i pogotowie wydawało się ze przyjechało dość szybko jednak w tym momencie każda minuta jakby trwała godzinę. Gdy trafił już w ręce lekarzy, którzy zajęli się nim fachowo byłem trochę bardziej spokojniejszy. Jednak nie wiem czy można tu mówić o uldze i spokoju bo wewnątrz mnie wszystko się trzęsło ale ciało chodziło na najwyższych obrotach do maksimum. Stres nerwy adrenalina lecz najbardziej strach przed najgorszym czy Przemek a dokładniej jego organizm będzie na tyle silny żeby podjąć walkę o życie o następny dzień o lepsze jutro.

Wtedy na chwile zatrzymałem się w miejscu a wraz ze mną czas i chyba cały świat i nie wiedziałem co mam robić najgorsza była ta bezsilność. Mój przyjaciel walczy a ja stoję i nie mogę mu w żaden sposób pomóc. Natychmiast otrząsnąłem się wziąłem w garść i zabrałem do działania trzeba było jeszcze pozbierać wszystkie połamane i porozrzucane wszędzie elementy i zabezpieczyć motocykl. Ten dzień był chyba jednym z gorszych dni w moim życiu i wydawało się ze będzie trwał w nieskończoność. Potem były jeszcze pytania zeznania okoliczności szpital jego korytarze a tam tłumy cierpiących ludzi i nieustanne oczekiwania na wiadomości o stanie zdrowia Przemka.

W tym całym wypadku i nieszczęściu jakie spotkało mojego przyjaciela jest jeszcze jedna rzecz, która mnie nurtuje i nie daje mi spokoju od momentu wypadku aż do dziś kiedy pisze ten post. Zawsze jeździliśmy w kolejności pierwszy Przemek a ja drugi. W tym dniu kiedy wyruszaliśmy na kolejna a zaraz ostatnią jazdę zamieniliśmy się kolejnością. Przemek powiedział do mnie JEDŹ PIERWSZY! mi się dziś nie chce prowadzić. Odpowiedziałem mu ok nie ma sprawy ja dziś poprowadzę. Dalej już znacie cała historie. Do dziś codziennie myślę o tym i próbuje sobie wytłumaczyć i odpowiedzieć na pytanie dlaczego? Dlaczego tak się stało? Co miało na to wpływ? Przypadek? Los? Gdzieś to było zapisane w gwiazdach? Kto to w ogóle wie???

Jedno jest pewne gdybyśmy się wtedy nie zamienili kolejnością dziś to ja byłbym na jego miejscu! Nigdy nie myślałem ze znajdę się w takiej sytuacji ze będę zmuszony prosić Was wszystkich moich znajomych i nie tylko o pomoc! O wpłatę choćby symbolicznej kwoty na rzecz Przemka. 10 czy 20 zł na pewno nikogo nie zbawi a jemu w tej całej tragedii na pewno pomoże.

JAKUB WALCZAK – Dawny zawodnik motocrossu. Dwukrotny Indywidualny Vice-mistrz Polski, Kilkukrotny Mistrz Polski Strefy Północnej. Wielokrotny Drużynowy Mistrz Polski. Były członek Kadry Narodowej. Z góry wszystkim dziękuję. Link do zrzutki poniżej. Trzeba kliknąć na baner “Zrzutki”. Dziękuję za wszystkie wpłaty. Już nie wiele nam brakuje. Jesteście Kochani.

Lubisz nasz artykuł? Śmiało udostępnij na swoim profilu lub pozostaw „like” poniżej.

Komentarze